Słodkie tortury...
Widok zardzewiałych obcęgów, śrubokrętów czy nożyc znikających w ustach dzieci może przyprawić na pierwszy rzut oka o gęsią skórkę. Wystarczy jednak pójść w ich ślady, aby przekonać się, że to czysta rozkosz, bo wszystkie te z pozoru żeliwne lub drewniane narzędzia są zrobione z rozpływającej się w ustach ... czekolady.
Niech Was oczy nie mylą, to nie kuźnia, a najlepsza czekolada pod słońcem. |
Do Caffe Slitti rodzinnej firmy znajdującej się w
Monsummano Terme, małej miejscowości w samym sercu Toskanii zawieźli mnie
przyjaciele z Pistoi.
- Takiej czekolady nie zjesz nigdzie na świecie - przekonywał Bonaldo Agresti, szef Slow Food w Pistoi.
Firmę założył w 1969 roku Luciano Slitti, któremu
przestało smakować podawane we własnej kawiarni espresso. A że dla prawdziwych
Toskańczyków espresso i cappuccino to sprawa śmiertelnie poważna - do tego
stopnia, że gdy zabrakło kawy podczas wojny parzyli cykorię jako jej namiastkę
- Luciano postanowił osobiście sprowadzać ziarna z Ameryki Południowej. Szybko
okazało się, że rynek kawy jest blisko rynku kakao i stąd narodziła się pasja
jego starszego syna Andrei. Młodszy, Daniele pozostał do wierny kawie.
Dziś obydwaj podróżują po świecie: Daniele w
poszukiwaniu najdoskonalszej kawy, Andrea - idealnego kakao. Wspólny efekt tych
wysiłków można sprawdzić zamawiając w kawiarni Slitti "caffe con
cioccolato", czyli espresso z czekoladą, i zapewniam - już tylko z tego
powodu warto tu przyjechać. A to przecież tylko "przystawka", my
przyjechaliśmy tu przecież dla czekolady. Po chwili oczekiwania, pojawia się elegancki mężczyzna
w białym, krótkim fartuchu. To właśnie Andrea, jak na przedsiębiorcę przystało
jest świetnie zorganizowany, poważny i bardzo skrupulatny. Ale tak naprawdę o
jego sukcesie zadecydowała pasja. Widać ją w jego oczach: zaczynają błyszczeć
gdy przechodzimy do tematu, który nas tu zwabił..
- Czekolada zawsze mnie fascynowała - mówi Andrea. - Jest jak dar niebios, zniewala smakiem, ale też wyglądem, zapachem, pozwalała rozwijać fantazje, artystyczne zdolności.
Kluczem do sukcesu jest kakao. Andrea sprowadza je głównie z Ekwadoru i Peru, ale najbardziej smakuje mu to z Wenezueli. Chwali się, że stworzył specjalną technologie w swoim laboratorium aby wydobyć właściwy smak i aromat. Na czym ta technologia polega powiedzieć już nie chce. Zmienia temat na wanilię, którą dodaje do swoich słodyczy. - Jest również naturalna - zapewnia. - W moich produktach nie znajdziesz lecytyny sojowej, którą większość firm używa aby zmniejszyć porcję drogiego masła kakaowego. Bo co to za czekolada z lecytyną?
Kluczem do sukcesu jest kakao. Andrea sprowadza je głównie z Ekwadoru i Peru, ale najbardziej smakuje mu to z Wenezueli. Chwali się, że stworzył specjalną technologie w swoim laboratorium aby wydobyć właściwy smak i aromat. Na czym ta technologia polega powiedzieć już nie chce. Zmienia temat na wanilię, którą dodaje do swoich słodyczy. - Jest również naturalna - zapewnia. - W moich produktach nie znajdziesz lecytyny sojowej, którą większość firm używa aby zmniejszyć porcję drogiego masła kakaowego. Bo co to za czekolada z lecytyną?
Osobiście Andrea uwielbia czekoladę mleczną i jest
bardzo dumny ze swojej linii - moim zdaniem absolutnie genialnej - "Latte
nero". Wszystkie czekolady z tej serii mają sporą zawartość, jak na taki
produkt, najwyższej jakości kakao: od 45 aż do 70 proc. Najbardziej smakowała
mi ta 51 proc., delikatna ale jednocześnie aromatyczna i z charakterem,
zupełnie inna niż mdłe, przesłodzone
tabliczki sprzedawane w wielkich sieciach handlowych. Nic dziwnego, że za tą
właśnie linię "latte nero" od 1992 roku Andrea dostaje niemal co roku
prestiżową nagrodę Golden Bar ("Tavoletta d’Oro) przyznawaną na Salon du Chocolat. To największa i najbardziej prestiżowa
impreza czekoladowa na świecie, która co roku odbywa się w innym mieście od
Paryża przez Nowy York, Moskwę, po Tokio i Shanghai. Na ostatnim Salon du
Chocolat, który odbył się w Bologni w lutym 2011 roku firma Slitti otrzymała
"Golden bar" w trzech kategoriach na 11: latte nero - została uznana
najlepszą czekoladą mleczną z dużą ilością kakao, "GranCacao" 73
proc. - za najlepszą czekolada gorzką i "Gianera" - za najlepszy krem
do smarowania (z gorzkiej czekolady i orzechów laskowych).
Naturalnie w produkcji czekolady poza smakiem duże
znaczenie ma także wygląd. Andrea, projektuje każdy szczegół swoich
czekoladowych przysmaków. Fantastyczna seria czekoladowych narzędzi
przypominających do złudzenia pokryte rdzą ostrza pił, nożyce, podkowy, czy
klucze podoba mi się chyba najbardziej. A są przecież jeszcze czekoladowe
makarony, serca, jajka wielkanocne, kaczuszki, zające - niezliczona ilość form
i smaków. Wszystko w wyszukanych
opakowaniach, którymi zajmują się Lara i Palmira - żony braci. Bo w laboratorium czekolady
Slitti pracuje 35 osób, i co ciekawe - poza braćmi - są to same kobiety. Andrea
uważa, że kobiety są bardziej skrupulatne, wrażliwe, pedantyczne,
Wszystkie produkty są wykonywane ręcznie, a zamówienia
rosną. Czekolady Slitii można kupić już w USA, Kanadzie i Europie. Andrea
zapewnia, że wielkość produkcji nie wpływa w żadnej mierze na jakość produktów,
o czym świadczą zdobywane co roku nagrody.
- Udało nam się stworzyć kilka naprawdę znakomitych
produktów i nie zamierzam tego odpuścić - mówi i zaprasza mnie na caffe.
Ku mojemu zdumieniu łyżeczka rozpuszcza się w kawie - jak mogłam nie wpaść na to ze też jest z czekolady.
Ku mojemu zdumieniu łyżeczka rozpuszcza się w kawie - jak mogłam nie wpaść na to ze też jest z czekolady.
- To nasz sztandarowy pomysł - mówi Andrea. - Dzięki
temu masz od razu caffe con cioccolato.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz