Czyli jajka poszetowe na jaglance w sosie pomidorowo - paprykowym z pastą z marchewki.
Słowo brunch, czyli śniadanie (breakfast) i lunch w jednym, nasuwa mi nieodparcie
wspomnienie niedzielnych, słonecznych i leniwych
popołudniowych spotkań w knajpach Surry Hills, kultowej dzielnicy Sydney.
Sydney, Surry Hills |
Sydney, Surry Hills |
Nasz piękny wynajmowany domek |
Na Bourke Street, wśród szeregu jasnych domków z małymi ogródkami i
tropikalną roślinnością, ciepłe światło przemykało przez liście wielkich
platanów, pachniało wszędzie świeżą kawą,
słodkimi wypiekami i jesienią.
Już od 7 rano tuż przed naszym domem, dokładnie na rogu, przed małą
niepozorną piekarnią Bourke Street
Bakery, formowała się długa kolejka. Znajdowało się tam kilka stolików, na które
regularnie odbywaliśmy polowania. Gdy wszystko poszło zgodnie z planem zamawialiśmy
obowiązkowo kawę (Flat white ) i domowe wypieki: Quiche, z serem Gruyer oraz porem lub australijskie
Sausage Roll, czyli kiełbaskę zawiniętą w chrupiące ciasto lub pyszną kanapkę z
kurczakiem i majonezem z trawą cytrynową. Potem przychodził czas na wymianę grzeczności z sąsiadami, pogaduchy
ze znajomymi, którzy beztrosko spacerowali
przez Devonshire Street i wreszcie
nastawała pora na drugą kawę i coś słodkiego. Ach, co bym teraz dała za kawałek tego tortu czekoladowego, albo tartaletkę z rabarbarem i figami, czy ciasto z malinami i
gruszką… W każdym razie zawsze wychodziliśmy
ze świeżym chlebem z figami i żurawiną pod pachą, chociaż najbardziej lubiłam
bagietkę z orzechami, która pojawiała się tylko w piątki.
Zdjęcie Z Bourke Street Bakery |
Wiem że brunch to najczęściej bufet pełen jedzenia, którego czasem restauracja pozbywa
się po tygodniu, ale dla mnie to były późne, pogodne śniadania, takie jak te w Bills na Crown St., gdzie zamawialiśmy słone placuszki z kukurydzy z pomidorami ( sweet corn fritters) i słodkie -
z ricotty z truskawkami, popijane, wstyd przyznać podwójną krwawą Mary z
selerem … do wersji z rozmarynem również dochodziliśmy, w Barze Norfolk.
Zdjęcie z australijskiego Heralda, p. Pickles Tak wygląda włoska Bloody Marry, którą popijaliśmy w barze Norfolk |
W lokalach w południe szukałam jednak
najczęściej poszetowych jajek, za
którymi przepadam do dziś. Kiedyś zamówiłam kombinację jajek poszetowych na Tabbouleh z quinoi z pastą z awokado. Tak mi to utkwiło
w pamięci, że dzisiaj pod polską jabłonką okrytą szronem robiłam swoją wersję
brunchowych jajek z kaszą jaglaną, która odkwasza, czyści organizm i wzbogaca
w minerały ( szczególnie krzem) i witaminy
(B). Podobnie jak quinoa jest bezglutenowa i zasługuje na to, żeby ją bardziej
doceniać.
Wyszło zdrowo, smacznie i kolorowo.
Jajka poszetowe na jaglance w sosie pomidorowo - paprykowym i pastą z marchewki |
Spróbujcie! Robi się bardzo szybko, jeżeli zsynchronizujecie czynności.
Żeby sobie ułatwić zadanie sos pomidorowo - paprykowy można zrobić dzień wcześniej (można go przechowywać w lodówce do 2 tygodni ).
Jajka poszetowe na jaglance w sosie pomidorowo - paprykowym i pastą z marchewki
2
pokaźne porcje
Składniki:
120 g kaszy jaglanki przelanej na sitku
wrzątkiem
sos pomidorowo - paprykowy (przepis niżej)
4 jajka
2 łyżki octu winnego białego
2 duże garście posiekanej natki pietruszki
2 marchewki, obrane i przekrojone wzdłuż, a potem w poprzek na 6 części
gałązka tymianku
łyżka masła
150 g groszku
oliwa
pieprz, sól
szczypiorek posiekany
Sos pomidorowo - paprykowy
Składniki:
3 pomidory obrane ze skórek z usuniętymi nasionami, pokrojone na ćwiartki
2 papryki pokrojone na kawałki z usuniętym gniazdem nasiennym
1 ząbek czosnku przepołowiony
oliwa
liść laurowy
oberwane listki z gałązki tymianku
szczypta soli, pieprzu
Wykonanie:
Jaglankę gotujemy zgodnie z instrukcją na
opakowaniu (o 5 min krócej ).
W rondelku rozgrzewamy mocno 4 łyżki oliwy.
Wrzucamy pomidory i paprykę.
Mieszamy.
Zmniejszamy ogień.
Dodajemy czosnek i przyprawy i zostawiamy pod
przykryciem na 15 min, powinien zrobić się sos.
Wstawiamy wodę w rondelku, gdy się zagotuje wrzucamy pokrojoną marchewkę, po 3 min dodajemy groszek mrożony i zostawiamy na kolejnych ok 12 min.
Z sosu wyjmujemy liść laurowy, dodajemy jaglankę, dosypujemy ¾ natki, mieszamy i zostawiamy na malutkim ogniu.
Do gotującej się wody dodajemy 2 łyżki octu, zmniejszamy ogień na średni, żeby woda nie bulgotała.
Jajka po kolei wbijamy delikatnie do małej miseczki albo szklaneczki i przelewamy do garnka.
Mieszamy delikatnie drewnianą łyżką, żeby nie przywarły do dna, robiąc wir wodny, zostawiamy na 4 min.
Odcedzamy marchewkę i groszek, oddzielamy marchewkę, blendujemy z dodatkiem masła, listków z gałązki tymianku, szczypty soli i pieprzu.
Na talerzu układamy jaglankę obok plamę kremu z marchwi i groszek.
Gotowe jajka wyjmujemy delikatnie łyżką cedzakową, żeby obleciała woda ( przed podaniem można zanurzyć we wcześniej przygotowanej miseczce z zimną wodą, ale nie jest to konieczne)
i wkładamy delikatnie na jaglankę! Posypujemy jeszcze szczypiorkiem, pieprzem i papryką w proszku.
Ps. Przepis na Bloody Marry: Bloody Mary vel Krwawa Maria
wyglada niezle, zrobie:-)
OdpowiedzUsuńdzieki
Smakuje też nieźle:) proszę napisać jak wyszło:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń