Czyli o tym jak malować na czekoladzie, przyrządzić kawę bananową, albo żółwiową zupę dla
odmiany (nawet jeśli w lodówce nie mamy akurat okazałego żółwia), w jaki sposób fotografować tartaletki truskawkowe, a także
co kryje się za sukcesem Marty Gessler, która zdaje się najmilszą restauratorką pod słońcem Mazowsza.
Food Blogger Fest IV |
Wszystko to na spotkaniu bloggerów kulinarnych się działo i wiele
innych rzeczy, jeszcze o których nie wspomnę w tym miejscu ze względu na
skromność, brak miejsca i czasu, a może i konceptu, sama już nie wiem, ale
zapewniam drodzy, że warto było jednak do Agory przyjechać i w Food Blogger Fest uczestniczyć z powodów kilku.
Bo Aleksander Baron, nomen omen baron prawdziwy kuchni powiślańskiej
(Solec 44), który snuł opowiadania o staropolskich tradycjach
gotowania, co jego wielką pasją życiową się stało i (nie do końca) pyszną historyjkę
o zupie żółwiowej, którą z braku laku (a
żółwi konkretnie) robiono niegdyś z cielęcych głów (zupa a la tortue ) opowiedział, dodając tylko na koniec, że krem
z herbaty (wedle przepisu z 1913 r. pani Monatowej) idealnie smakuje z bezą. I jeszcze, że w barze Mikado na rogu Chłodnej w 1926 serwowano
(zamiast schabowego i placków kartoflanych) baraninę w śmietanie, wątróbkę
gęsią, raki z wody, file minu z szampinionami, a napoje można było sobie
zamówić od wody Vichy z syfonu, przez pół butelki porteru Barclay’a, po
kieliszeczek żytniówki Baczewskiego. Food for thoughts…
Bo Marta Gessler, przemiła w istocie, która podkreślała że umiejętności
swe osiągnęła trochę z musu, gotując dla synka z alergią, a sukces jej
restauracji - Quchni artystycznej - to efekt ciężkiej pracy głównie,
zapamiętajcie to moi drodzy, i pasji
wielkiej.
Bo opolska blogosfera kulinarna, która przekonała wszystkich, że
fajnie jest pracować w grupie, a Marta Wajda udowodniła największym
niedowiarkom, iż w mieście można uprawiać pomidory.
Opolska blogosfera pokazywała sukces stowarzyszenia pasjonatów |
a Marta Wajda która własne pomidory w mieście uprawia upiekła również brioszki |
które potem jury próbowało |
Bo ciekawe bajanie o kuchni roślinnej i tej dla mięsożerców.
Bo dobre hamburgery z Meat Meet.
Bo Wedel, który zajął
centralne miejsce na imprezie i zademonstrował produkcję pralinek, oraz
ozdabianie torcików z napisami na życzenie, evviva l'arte, a na dodatek wybór czekoladek szeroki, oj
szeroki, czuję do dziś (łącznie z nowościami jak ptasie mleczko w białej
czekoladzie, co to najlepiej smakuje zamrożone) - najlepsze i tak były śliczne, nawiasem mówiąc,
czekoladowe kwadraciki, ręcznie
robione, w urokliwej posypce z suszonych porzeczek i srebra.
Personalizacja torcików pełną parą |
Bo dobra kawa, która jak to
zazwyczaj bywa, towarzyszyła czekoladzie, a barriści z Nespresso, przygotowywali zabawne kawowe koktajle z bitą śmietaną bananową, na
ten przykład, albo z kardamonem (do powtórzenia w
domu) i jeszcze na zimno z syropem malinowym,
choć zdradzę w sekrecie że filiżanka brazylijskiej arabiki - Pure Origine - Dulsão do Brasil (100% Arabica, odmiany Bourbon ) bez dodatków najbardziej mi smakowała.
I prawdziwe cherry on the top, czyli warsztaty fotograficzne
prowadzone przez Macieja Zielińskiego (naczelnego Digital Camera), który w fotografii
jedzeniowej się specjalizuje i który cierpliwe radził, jak zrobić „blendy”, ustawić „ISO” i jeszcze ujawnił inne skrywane tajemnice
dobrych zdjęć cebuli i porów, co na półroczny kurs pewnie się bardziej nadaje,
a nie zajęcia krótkie, ale przynajmniej fotografowane tartaletki na koniec
zjeść można było, a i z autorem o przyszłej edukacji i współpracy porozmawiać.
Wreszcie „Olej kujawski”, który prezentował swoje nowe produkty do
sałatek (z dodatkami czosnku, pomidorów, czy bazylii ) przy sympatycznej stacji z sałatkami, dodajmy pomysł
to niegłupi, przyznać muszę, w dobrym
kierunku Olej kujawski idzie, dobrze, że w miejscu nie stoi, ale szkoda trochę,
że za oleje nierafinowane się nie zabrał, tłoczone na zimno, bo do sałatek, co tu dużo gadać, byłaby
to ciekawsza i zdrowsza propozycja, więc za Olej kujawski trzymam kciuki i do
nowych pomysłów namawiam.
Bo, na sam koniec, co najważniejsze, uczestnicy i organizatorzy, z pasją i dobrą energią.
Prawie" PERFECT" day with food |
Było bardzo mile poznać!
OdpowiedzUsuńi nawzajem:)
OdpowiedzUsuńFoto budka była mega <3 :)
OdpowiedzUsuńoj tak:)
OdpowiedzUsuń