poniedziałek, 25 listopada 2013

Top 3 at Food film fest 2013


W niedzielę zakończył się Food Film Fest, czyli przegląd filmów kulinarnych który odbywał się jednocześnie w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Wrocławiu. Obowiązkowy pokaz filmów dla każdego ‘foodie’, połączony był z wystawami fotografii, warsztatami, spotkaniami z reżyserami, kolacjami i śniadaniem nawet.
Dziś subiektywny ranking food film fest 2013.

W tym roku w Warszawie kolacja filmowa odbyła się w restauracji u rodzeństwa Kręglickich w Arkadach Kubickiego po pokazie dokumentu Red Obsession. Kolacja była podobno znakomita, pisze podobno, bo niestety nie byłam, jakoś się nie złożyło tym razem, więc o filmie tylko wspomnę. A jest o czym, bo panowie Warwick Ross i David Roach ukazali z niezwykłą przenikliwością nieznaną szerzej twarz Azji, Azji zafascynowanej najbardziej europejskim z europejskich produktów, jakim są delikatesy z Bordeuax. To must - see dla każdego wielbiciela tych win. Okazuje się, że w czasach gdy Chateau Latour, Chateau Margaux albo Chateau Lafite Rothschild zaczynają osiągać astronomiczne ceny, na naszych oczach zmienia się cała geografia i ekonomia wina. Do gry wchodzą nowe mocarstwa, które ustalają nieznane dotąd w Europie reguły, tworząc nowy winny świat, ale na ile nowy, i na ile wspaniały – musicie przekonać się sami. Świetne zdjęcia Lee Pulbrooka i Steva Arnolda, szczególnie początkowe ujęcia z piwnicy, gdzie leżakują tysiące beczek wartych miliony dolarów, a Jay Hawkins, wykrzykuje namiętnie Rzuciłem na Ciebie urok, jesteś mój/a … Na zakończenie Peggy Lee z Fever/ Gorączka/  puentuję: Gorączka od rana poprzez nocach co za uroczy sposób żeby się spalić




Ciekawa dla ekologów propozycja Bertrama Verhaaga, niemieckiego reżysera który od dawna walczy z GMO (niedługo ukaże się jego ósmy dokument na ten temat), tym razem z innej zupełnie bajki pt. "Farmer i jego książe". To mało znana historia księcia brytyjskiego Karola i … jego ekologicznej farmy. Właśnie tak, książę zamienił się w rolnika i z Duchy Home Farm stworzył modelowe gospodarstwo ekologiczne, aby dać przykład innym Brytyjczykom i całemu światu jak może ( i powinna ) wyglądać uprawa ziemi, oraz owoców jej wszelakich. Reżyser przez pięć lat śledził poczynienia najwyżej urodzonego z farmerów i wychwycił mnóstwo smaczków, ciekawostek nie mówiąc o frapująco opowiedzialnej warstwie edukacyjnej.
Przemiły i trochę nieśmiały pan w okrągłych okularach, przyznał mi szczerze, że przez długi czas kręcił film za własne pieniądze, ponieważ żaden producent nie był tym projektem zainteresowany, chociaż Bertram dysponował unikalnym pozwoleniem na dokumentowanie poczynań rolniczych księcia i osobiste z nim wywiady. Cóż smutne to świadectwo dzisiejszych czasów, skoro wystarczy byle gwiazdka opuszczającą nocny lokal z podwiniętą kiecką albo wytatuowany celebryta  przewracający się w krzaki, aby filmowały go tłumy paparazzich, a potem oglądały na miliony widzów. Ale członek rodziny królewskiej sadzący pomidory – nuda!




z Bertramem Verhaagem

Dla kulinarnych estetów polecam dokument o artystach z grupy Ikonic Arts, Pere Gifre i Daniel Molina, którzy stworzyli zastawy najlepszej, podobno restauracji na świecie, katalońskiej elBulli. Film pokazał rezultat (co tu dużo gadać imponujący) ich współpracy z jednym, z najbardziej wpływowych chefów na świecie, Ferranem Adrią. Jak wspominał sam Daniele po pokazie, dwuletni proces tworzenia był burzliwy, wypełniony sporami, dyskusjami i morzem pomysłów. Właśnie morzem, bo główne inspiracje designerskie projektu interface to podwodny świat morskiej Katalonii,  motyw rozpryskującej się wody, fal, jeżowców,  (miseczka która wygląda jak przepołowiony jeż wodny), ośmiornic - łyżka zakończona macką. Wszystko to w połączniu z kulinarnymi dziełami szefów kuchni elBulli było wizualną tym razem, ucztą.


Zastawa Ikonic Arts dla El bulli
Kuchnia plus


Francesc Guillamet
Papier z hibiskusa
El Bulli
El Bulli,  Zupa alfabet 
Francesc Guillame
Odwilż
El bulli

Interface, od lewej Edu Marti Claret (reżyser) i Christian Caballero Pelicano.

Na kolację filmową wpradzwie nie dotarłam, ale zaliczyłam śniadanie, które odbyło się również w Arkadach. Właśnie tam miałam przyjemność spotkać się z reżyserami i zjeść co nieco, ale o tym wkrótce ...

2 komentarze:

  1. Hej Ritka, byliśmy na Red Obsession w Poznaniu w połączeniu z kolacją, film jak najbardziej warty zobaczenia, pozwala ustosunkować się do przemysłu winnego zarówno we francuskim jak i chińskim wykonaniu. Kolacja przepyszna, za rok zapraszamy do Poznania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Poznania zawsze z miłą checią:)

    OdpowiedzUsuń

01 09 10