Nie wiem co smakowało bardziej: jajko kury zielononóżki kuropatwianej, paprykarz z ekologicznego, wędzonego karpia, serek Cygier, miód lipowy (ręcznie skremowany), konfitura mirabelkowa, czy wątrobianka. Ale bez uśmiechu
wolontariuszy roznoszących przysmaki, bez złotowłosego chłopca w mundurku
kulinarnym, pogody i energii, którą przyniosły ze sobą organizatorki Lucyna
Zembowicz i Agnieszka Kręglicka – nic nie byłoby aż tak dobre.
|
Wolontariusze witają gości |
Bo przy śniadaniu moi kochani nic nie jest tak ważne, ani
dania wymyślone przez kucharzy, ani jakość produktów, ani ozdoby na stole - jak
atmosfera i nastrój biesiadników. I
tego nastroju właśnie, wszechobecnej pogody, za sprawą organizatorów i wszystkich tych wspaniałych wolontariuszy, ale też producentów i gości nie brakowało
ani trochę. Nie znaczy to wcale, że nastąpił deficyt dobrego
jedzenia, co to to nie. Odwrotnie, choć za stronę kulinarną obok właścicieli restauracji, czyli państwa Kręglickich odpowiadali wolontariusze ze Slow Food Warszawa, to przecież gdy zasiadłam przy okrągłym
stole przed kolorową sałatką z rukoli, pieczonej dyni posypanej żurawiną i
serem spod Nałęczowa poczułam się nadzwyczaj błogo.
I zarzekam się na wszystkie świętości, że jajka kury zielononóżki kuropatwianej od państwa Marcinowskich grzechem byłoby nawet solić, żeby nie zepsuć smaku, a najlepszy, moim zdaniem, delikatny
Cygier ( ser typu ricotta) z Farmy po świerkami i świeży twaróg
od państwa Hermanów zasługiwał wprost na Nobla. Dużo radości sprawił mi też stonowany paprykarz z wędzonego
ekologicznego karpia prosto ze stawów gospodarstwa „Jastrzębie Kąty”, oraz
celnie przyprawiona wątrobianka z Wsi Polskiej. Na ciepło podano białą fasolkę
z szałwią i cebulką i papryczką. Jeśli dodamy do tego pyszny miód lipowy, który można by wyjeść cały ze
słoika ( z pasieki wędrownej Tamary i Dariusza Krężlewiczów) i ciekawą
konfiturę z mirabelek od państwa Hermanów, udane nad wyraz masło z Radziwiłłowa, mamy pewne wyobrażenie o tym śniadaniu. Wyobrażenie jednak tylko, bo śniadanie tak jak pisałam to także atmosfera i rozmowy których oddać nie sposób.
|
Wolontariusze Slow Food Warszawa |
|
Od lewej Hanna Szymanderska |
|
Wolontariusz z reżyserem Bertramem Verhaagem |
|
Producenci, Państwo 'Ziółkowie' Rutkowscy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz